5 rzeczy, których boimy się przed zabiegami

Zabiegi medycyny estetycznej są dla niektórych całkiem normalną sprawą. Dla innych jednak wiążą się z pewnymi lękami. Czego najczęściej się boimy i czy rzeczywiście jest się czego bać?

Medycyna estetyczna – tego się boimy: ból

Zabiegi są różne i w zależności od rodzaju preparatu czy wykorzystywanego urządzenia mogą wiązać się też z określonymi doznaniami pacjentów. To na pewno rzecz, którą należy sobie przyswoić przed wizytą. Warto dowiedzieć się, jaki to będzie zabieg i co nas w jego trakcie czeka. Wiedza oswaja lęk. Jeśli czeka nas np. mezoterapia, możemy spodziewać się lekkich ukłuć i uczucia rozpierania. Jeśli np. laser – bywa przy nim uczucie pieczenia/szczypania. Wiadomo, że każdy ma swój próg bólu, i to, co jedni odbierają jako delikatne, inni mogą odczuć jako intensywniejsze. To normalne. Zatem nie bójmy się powiedzieć o tym lekarzowi – dostaniemy silniejszy preparat, w większej dawce, a czasem też np. piłki antystresowe. Znieczulenia są obecnie naprawdę dobrej jakości, a część preparatów ma w składzie dodatkowo lidokainę. Jeśli jeszcze zaufamy komuś, kto ma doświadczenie w medycynie estetycznej – naprawdę, nie ma się czego bać.

Medycyna estetyczna – tego się boimy: Igły

Zabiegi medycyny estetycznej w większości wiążą się nakłuwaniem skóry. Najczęściej odbywa się to z użyciem igły lub kaniuli. Jednak igła to nie to samo, co ból. Jeśli to jest główna przyczyna obaw, to akapit wyżej wiele wyjaśni. Zabiegi są wykonywane przeważnie w znieczuleniu miejscowym. A ono, odpowiednio dobrane i właściwie nałożone, sprawi, że niektórych działań lekarza możemy właściwie nie poczuć. Należy mieć na uwadze, że dobry lekarz medycyny estetycznej nie chce być katem dla swoich pacjentów, a wizyta nie ma być torturą. Dla żadnej ze stron.

Medycyna estetyczna – tego się boimy: Powikłania

Każda ingerencja w ludzki organizm może mieć swoje konsekwencje. Igła przekłuwająca skórę może wywołać siniak lub obrzęk, a preparat – spowodować reakcję alergiczną. Są to prawdy dość uniwersalne, obejmujące nie tylko zabiegi medycyny estetycznej. W przypadku powikłań najważniejsze jest, żeby zrozumieć, że niektóre zjawiska nie są groźne. Po prostu wiążą się z danym zabiegiem i miną samoistnie po pewnym czasie. O tym powinien poinformować lekarz w czasie wizyty. Uspokajamy też – nie każdy zabieg kończy się skrajnymi powikłaniami, jakich wiele w internecie. To, że komuś się cos przytrafiło, nie znaczy, że nam też musi. Wybierajmy lekarza świadomie. Taka doświadczona osoba zadba o preparaty wysokiej jakości, bezpieczeństwo zabiegu i odpowiednie zalecenia. A w ostateczności – będzie umiała sobie poradzić.

Medycyna estetyczna – tego się boimy: Nienaturalny efekt

Czy medycyna estetyczna może dać naturalne rezultaty? Czy to się jednak kłóci ze sobą? Obecnie dąży się do tego, żeby zabiegi były jak najbardziej dopasowane do pacjenta. Preparaty mają za zadanie poprawiać urodę, często stymulując naturalne procesy. Skład preparatów jest także dopracowywany z najdrobniejszymi szczegółami, niekiedy wręcz pochodzą one od samego pacjenta (np. osocze). A co z technikami? Zależą one od umiejętności osoby przeprowadzającej zabieg. Ale warto wybierać osoby, które słyną z tego, że potrafią podkreślać piękno pacjenta. Bez nadmiernych ilości wypełniaczy, z umiarem. Dobry lekarz potrafi więc powiedzieć: dość.

Medycyna estetyczna – tego się boimy: Opinie innych

A co, jeśli ktoś chce zrobić sobie zabieg, ale obawia się cudzej opinii? Wówczas warto zastanowić się, po co zabieg ma być wykonany? W wielu przypadkach medycyna estetyczna okazuje się bowiem po prostu medycyną. Substancja wypełniająca usuwa zmarszczki mimiczne, a jednocześnie leczy bruksizm, migreny czy nadpotliwość. Co zatem z estetycznymi pobudkami? Czy one powinny stać się powodem do społecznego hejtu? Jeśli ktoś chce poczuć się lepiej w swojej skórze, pozbyć się znienawidzonych od lat kompleksów czy blizn, czy to naprawdę zasługuje na napiętnowanie? Jeśli trzymamy się dobrego lekarza, który potrafi być naszym estetycznym aniołem stróżem, warto się przełamać i spróbować zrobić coś dla siebie. A inni? Mogą tylko podziwiać efekty.